
Proces terapeutyczny postrzegam jako podróż dookoła wewnętrznego świata, podczas której terapeuta jest jednocześnie jej przewodnikiem, towarzyszem i drogowskazem, który wspiera w odkrywaniu, zrozumieniu, akceptacji i integracji różnorodnych jego aspektów.
I Ciebie i mnie widzę jako istoty wielowymiarowe, składające się z wielu części, które nieustannie wchodzą ze sobą we wzajemne interakcje. Każda z naszych części ma swoje funkcje, przekonania, emocje
i potrzeby.
Najstarsze z tych części ukształtowały się w Twoim dzieciństwie - reprezentują doświadczenia, emocje
i potrzeby tego rozwojowo najważniejszego okresu życia. Określane terminem "wewnętrzne dziecko"
są symbolicznym obrazem tego kim byłaś/byłeś w dzieciństwie oraz tego, jaki wpływ miały na Ciebie doświadczenia i relacje z rodzicami, opiekunami i otoczeniem. Obejmuje zarówno pozytywne jak i negatywne aspekty tych doświadczeń.
Zwykle to właśnie wewnętrzne dziecko nosi sobie tzw. „przekonania kluczowe” - czyli głęboko zakorzenione, fundamentalne przekonania o sobie, innych ludziach i świecie, które kształtują nasze myśli, emocje i zachowania. Te podstawowe przekonania stanowią fundament naszego poczucia własnej wartości i sposobu postrzegania rzeczywistości. Są zapisem naszego poczucia kompetencji, możliwości
i zdolności do wpływania na nasze życie. To w nich zwykle znajdują się zapisy dotyczące relacji interpersonalnych, tego, czy inni są godni zaufania czy też nie oraz tego, czy jesteśmy akceptowani
i mile widziani. Tak również kształtują się przekonania dotyczące ogólnej natury świata o tym, czy przyszłość jest bezpieczna czy należy się jej obawiać i czy w ogóle Ty możesz czuć się bezpiecznie w świecie. Zapisane tam są także przekonania o nadziei lub pesymizmie wobec przyszłości.
Jednym z etapów procesu terapeutycznego jest zidentyfikowanie i zrozumienie źródeł tych kluczowych przekonań. To bardzo ważny krok w procesie uzdrawiania i zmiany - przekonania kluczowe mają głęboki wpływ na nasze doświadczenia i reakcje na życiowe sytuacje. Podczas podróży do przeszłości staramy się zrozumieć, jak wczesne doświadczenia mogły wpłynąć na formowanie się Twoich przekonań.
Ta część nas, do której odnosi się pojęcie wewnętrznego dziecka zawiera w sobie także nasze fundamentalne potrzeby - jak potrzeba miłości, akceptacji, bezpieczeństwa i zrozumienia - a to na ile te potrzeby były zaspokajane wpływa na to, jak reagujemy na sytuacje stresowe i trudności w dorosłym życiu.
Praca z wewnętrznym dzieckiem jest ważną częścią procesu zdrowienia, szczególnie w kontekście zrozumienia głębszych przyczyn obecnych trudności emocjonalnych. Pomaga zrozumieć w jaki sposób nasze wcześniejsze doświadczenia wpływają na nasze obecne funkcjonowanie, relacje i reakcje.

Wewnętrzne dzieci to nic innego jak młodsze wersje nas samych. Z natury zabawne, twórcze, ufne, kreatywne i otwarte, są także naszymi najbardziej wrażliwymi cząstkami - więc kiedy ktoś nas zrani, zdradzi, zawstydzi lub przerazi – to właśnie one w największym stopniu przyjmują skrajne przekonania
i emocje (ciężary) tych wydarzeń. Po traumie czy urazie związanej z przywiązaniem, przechodzą od poczucia jestem kochany do poczucia jestem bezwartościowy i nie zasługuję na miłość i akceptację.
Te uczucia potrafią stać się naszym paradygmatem przez który zaczynamy doświadczać rzeczywistości. Ponowne przeżywanie tych uczuć i przekonanie o ich prawdziwości staje się nie do zniesienia, dlatego zaczynamy robić wszystko co w naszej mocy, aby ukryć te części i trzymać je pod kluczem, myśląc, że w ten sposób odsuwamy od siebie złe wspomnienia, doznania i emocje. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że w ten sposób odłączamy się także od naszych najcenniejszych zasobów. Kiedy odłączamy się od naszego wewnętrznego dziecka nie odłączamy się jedynie od jego smutku, złości krzywdy i zranienia ale także od jego twórczości, kreatywności otwartości i radości.
Kiedy podejdziemy do umysłu z perspektywy wielowymiarowej możemy spojrzeć na cierpienie jak
na zranioną część, którą można uzdrowić. Jak na część, która nie musi definiować tego, kim się dziś czujemy. Pozwala także spojrzeć na przeszłość jako na miejsce, z którego możemy czerpać nauki a nie dom, w którym musimy mieszkać.
Te zranione części najpierw doświadczyły porzucenia w relacji z najbliższym otoczeniem, a teraz, kiedy próbujesz od nich uciec, kiedy ich nie dostrzegasz i nie otaczasz opieką, kiedy w pewnym sensie je więzisz - porzucane są przez Ciebie. W rezultacie są one często bardzo zdesperowane, pragną, aby się nimi zająć i przy każdej okazji starają się wydostać z miejsca wygnania – gdy jesteś zmęczony/a, gdy nie otrzymujesz wyrazów uznania, które je uspokajają na moment lub gdy jesteś raniony/a czy zawstydzany/a, tak jak to było za pierwszym razem.
To taka niepotrzebna tragedia. Te zabawne, radosne, otwarte i kreatywne wewnętrzne dzieci doznają traumy, a my następnie je porzucamy i zamykamy sobie dostęp do ich cudownych właściwości. Zaczynamy zakładać, że to normalne, że nie odczuwamy już intensywnej radości, zachwytu i miłości – uważamy, że to po prostu nieodłączna część dorosłości.
A to nie tak!
Nawet jeśli od nich uciekasz, ich emocjonalne ciężary nadal będą wywierać nieświadomy wpływ na Twoje poczucie własnej wartości, wybór partnera romantycznego, wybór ścieżki kariery, na Twoje relacje
z bliskimi, marzenia i.. tak naprawdę będą się wkradać w każdy możliwy obszar Twojej codzienności w bardziej lub mniej subtelny sposób.
To właśnie one kryją się za „przesadnymi” reakcjami, które wydają się nam niezrozumiałe i wprawiają
w zakłopotanie, kiedy staje się dla nas zagadką, dlaczego z pozoru tak drobne rzeczy tak bardzo w nas uderzają. To zwykle one są źródłem tzw. „triggerów”.
W odpowiedzi na te niezaopiekowane, nieprzepracowane zranienia, kształtują się wewnątrz nas części, które dbają o to, aby w świecie zewnętrznym nie wydarzyło się nic, co wyzwoli zranione uczucia, emocje i wspomnienia przeszłości. Zarządzają naszymi relacjami, wyglądem i dokonaniami, często krzycząc na nas w taki sam sposób, w jaki kiedyś robili to nasi opiekunowie, czasem krytykując, czasem wywierając presję nadmiernych wymagań, niekiedy karząc, a innym razem popychają do dbania o wszystkich innych tylko nie o siebie.
Tych części może być naprawdę bardzo wiele, ale wszystkie je łączą starania o to, aby nie dopuścić do ponownego przeżycia emocji z przeszłości.
Im bardziej boisz się trudnych i silnych emocji, tym bardziej desperackie będą sposoby w jakie te części będą starały się ciebie od nich uchronić, nie zważając na to jak bardzo będą szkodzić Twojemu zdrowiu czy Twoim związkom. Nie są zbyt dojrzałe w swoich strategiach a cała ich motywacja opiera się na tym, że muszą odciągnąć cię od tych uczuć tu i teraz. Części te przyjmują role, do których przyjęcia zostały zmuszone z powodu tego, co działo się w twoim życiu. Ilekroć twoje zachowania lub wewnętrzne doświadczenia odbiegają od tego, co uważają za bezpieczne dla Ciebie, podejmują działania mające na celu sprowadzenie Cię na „bezpieczną” drogę.
Każda z cząstek ma swoje funkcje, przekonania, emocje i potrzeby i każda z nich ma pozytywną intencję, nawet jeśli jej zachowanie lub funkcjonowanie sprawia nam trudności. Cząstki te zostały zmuszone do pełnienia czasem ekstremalnych ról, aby poradzić sobie z bólem i rozczarowaniem.
Te same części wywołują objawy, które mają swoje nazwy i diagnozy w ICD 11 i DSM V.
Zaburzenia obsesyjno – kompulsyjne, fobia społeczna, depresja, uzależnienia, zaburzenia odżywiania
i wiele innych – jakkolwiek nieprawdopodobne może się to wydawać – te części wykształciły się bo chciały cię chronić, i wydaje im się, że to właśnie robią. Ich intencją jest chronić te zranione, skrzywdzone części
w tobie przed ponownym doświadczeniem ogromnego bólu emocjonalnego. Ich intencje są dobre – robią to tylko w nieumiejętny sposób dlatego, że ona także są małe. Przestraszone i często
niedojrzałe uważają, że muszą radzić sobie same z różnymi sytuacjami w Twoim życiu. Nie ufają, że może zrobić to Twoje Ja.
Aby to zobaczyć, usłyszeć i zrozumieć, musisz po prostu z nimi trochę pobyć.
Wsłuchanie się w te części, akceptacja ich i podejście do nich z miłością, zrozumieniem i współczuciem pozwala je uzdrowić i przekształcić - podobnie jak w przypadku ludzi.
Jeśli podejdzie się do nich z odpowiednim nastawieniem - z szacunkiem, otwartością i ciekawością - wyjawią sekretną historię o tym, jak zostały zmuszone do roli, w której się teraz znajdują oraz jak to się stało, że tkwią nadal - przestraszone, że jeśli tego nie zrobią, to stanie się coś strasznego.
Dzięki uzdrowieniu zranionych kawałków, zrozumieniu i nawiązaniu zdrowej relacji ze wszystkimi częściami siebie, możemy żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, z głosem swojego serca i z wewnętrzną mądrością, budując pełne, satysfakcjonujące życie.

Przebudzeniem, które rozumiem jako moment, w którym stajemy się bardziej świadomi siebie samych, swoich uczuć myśli i zachowań. Oznacza to dla mnie zauważenie i zrozumienie swoich części, wejście
z nimi w kontakt, zrozumienie ich potrzeb, wzorców i intencji a także swoich kluczowych przekonań i mechanizmów obronnych. Jest też bardzo transformującym procesem, podczas którego doświadczamy głębokiej rewizji swoich przekonań, wartości czy celów życiowych.
Ta transformacja zwykle prowadzi zrozumienia lub odnalezienia sensu, celu i pasji w swoim życiu.
Z mojej perspektywy, jednym z najcenniejszych i najbardziej transformujących procesów jest ten,
w którym otwieramy się na perspektywę bezwarunkowej miłości – w stosunku do wszystkich swoich części. Bezwarunkowa miłość to stan, w którym kochamy siebie niezależnie od tego jak się zachowaliśmy, jak wyglądamy, jakie odnieśliśmy sukcesy czy porażki. To głębokie i akceptujące uczucie, które nie jest uwarunkowane żadnymi czynnikami zewnętrznymi.
Moją ogromną nadzieją jest to, że z moim wsparciem zdecydujesz się wejść na tę ścieżkę.
Na tej ścieżce czeka na Ciebie wolność, której nie da ci żadne inne doświadczenie.
Kluczowym elementem bezwarunkowej miłości jest akceptacja wszystkich swoich części i wszystkich swoich doświadczeń. Wybaczenie sobie i swoim kawałkom, które były raniące czy przynosiły Ci ból. Jednak kiedy łącząc się z nimi, poznajesz ich prawdziwe intencje, wybaczenie często przychodzi
z lekkością - w końcu trudno złościć się na coś, co chciało chronić wewnętrzne, wrażliwe dziecko w Tobie.